Tutaj będę kontynuować historię "Kame w Akatsuki".Jeśli ktoś z was ma ochotę przeczytać pierwsze rozdziały,zapraszam tutaj: http://kame-w-akatsuki.blog.onet.pl/

wtorek, 21 stycznia 2014

MOŻECIE MNIE ZABIĆ (aka. kończę bloga)

  lol...LOL. Kto zdziwiony, że coś się pojawiło .-.?  Możecie mnie zabić XD

 Cóż...dawno nic nie pisałam....tia....DAWNO XDDD. Ale cóż, zaczeły mi się ferie. I tak sobie przypomniałam, że mam bloga. Tia. Powiem Wam wprost, nie mam w ogóle ochoty dalej ciągnąć tego bloga. Moja wena literacka skończyła się, gdy odkryłam inną wenę. Wenę rysunku, który rozwijam.  Czuję, że pisanie opowiadań przestało być moją dobrą stroną (jak czytałam poprzednie rozdziały to stwierdziłam, że nigdy nią nie było XD). Chciałam to inaczej zrobić, chociażby coś napisać. Ale nie ważne ile próbowałam  nie dawałam rady. 

 Tia, Wasza Gabi-chan właśnie się poddała. 

 Nie powiem, czuję się z tym strasznie, tak po prostu porzucić stronę, z której byłam jeszcze dumna nie cały rok temu. Ale wolę Wam to powiedzieć w prost niż zostawić to wszystko samo dla siebie. I to jeszcze przy samym końcu. Można powiedzieć, że zakończenie tego opowiadania zostawiam Wam, czytelnikom. 

 Jednocześnie oznajmiam, że także porzucam Inochi no Tsuna (Boże, nawet tego nie zaczęłam ;-;). Tyle planów poszło się jebać, co nie |D?

 Jeszcze raz, podsumowując. 
  • Kame i Inochi no Tsuna zostają oficjalnie zakończone.
  • Nie będę już pisała (chyba, że nagle mnie piorun trzaśnie)
  • Powodem jest całkowita strata weny
  • Jestem gotowa na śmierć z Waszych rąk
Dziękuję Wam z całego serca za to, że czytaliście. Za to, że czekaliście. Za to, że po prostu tutaj byliście. I za to, że mnie nie opuszczaliście.
Salut, moi towarzysze, albo raczej
Żegnajcie ludziska
Gabi-chan

niedziela, 23 czerwca 2013

58. Oszukać śmierć,pomóc przyjaciołom - to nasz plan!

Siemka ludziska :D
Koniec coraz bliżej~Jesteście na to gotowi ;)? Pod koniec notki pojawi sie rozmyślanka moja i BlondYuureiZombie na temat związku Deidary i Karaki,polecam przeczytać,bo patologia kompletna XD
Zapraszam na rozdział :3

Ciemność.Cisza.Ulga.Pierwszy raz w mojej głowie nie pojawiły się żadne negatywne myśli.Zupełnie jakbym odpłynęła daleko w ocean.Powoli otworzyłam swoje oczy,jednak jedyne co widziałam to...właściwie nic.Doslownie nic.Cała przestrzeń była czarna.Rozejrzałam się w około,ale nic nie zobaczyłam.
-Gdzie ja do cholery jestem...? Halo?
Odpowiedziało tylko echo.Spojrzałam na podlogę...której także nie było?!
-Co do...! To na czym ja stoję?
-Na niczym,Kame-chan~
Odwróciłam sie w stronę podejrzanie znajomego głosu. W moim kierunku szła jakaś kobieta.Jedyne co na to wskazywało to biały kontur...
-...zupełnie jak u ducha.
-Też jesteś zrobiona z białej krechy,Kame-chan.Czyżbyś nie poznała swojej starej,dobrej Yoru?
-Zaraz,zaraz...ty jesteś Yoru? Przecież Yoru jest czarnym glutem...
-Witaj w Zaświatach,Kame-chan.Tutaj nawet Kenryu jest w postaci przystojnego mężczyzny z lekko długimi włosami~
-...Kenryu też tu jest?...czekaj,czekaj...jesteśmy w Zaświatach?!
-Nooo,już to przecież mówiłam!
-A to oznacza...
-Że nie żyjesz :D!
-NANI?!
-Pozwolisz,że wszystko ci wytłumaczę jak dołączymy do reszty.
-Ile was tu jest?
-Wszyscy,Kame.Kenryu,Tonbo,Jamchi,Kuni,Kasai,ja i oczywiście ty.
-...wszyscy nie żyją?
-Niestety.Zginęli jednocześnie z tobą.No,moze poza mną i Tonbo,my umarliśmy wcześniej ^^''
-Rządam wyjaśnień.
-Mówiłam,wszystko wytłumaczę,gdy do nich dołączymy.
Droga nie zajęła długo.Po kilku minutach znalazłyśmy się obok kilku osób siedzących w kółku.Wszyscy - tak jak ja i Yoru - byli samymi,białymi konturami.Nie wiedziałam kto jest kim,jedynie ich fryzury tylko trochę przypominały mi innych.
-Kame! Jak ja za tobą tęskniłem! - zawołał niski chłopak z długimi włosami.Po głosie stwierdziłam,że był to Tonbo.
-Tonbo! Też tęskniłam,tylko mam pytanie...
-Wal śmiało!
-Czemu jestes ode mnie niższy o głowę?
-Mówiłem ci,że będziesz od niej niższy. - powiedział wyjątkowo wysoki chłopak z fryzurą bardziej podobną do piórek,niż włosów.
-Każdy wiedział,że będziesz niższy. - stwierdził Kenryu.Będe szczera,gdyby nie mój związek z Hidan'em to chętnie bym się z nim umówiła.Mój smokopodobny pies (lub na odwrót,jak zwał tak zwał) był bardzo przystojny.Teraz sie nie dziwię,że Yoru tak o nim mówiła.
-A zamknijcie się wszyscy,głównie ty,Kenryu! - wrzasnął kurdupel.
-A co mi zrobisz?
-Panowie,spokojnie.Nie jesteśmy tu,żeby się bić.I tak nie dalibyście rady nawet sie uderzyć,ale to już jest szczegół. - powiedziała Yoru siadając obok mężczyzny w kimonie.Zrobiłam to samo.
-A więc Kasai,resztę zostawiam tobie. - powiedziała Yoru zerkając na swojego sąsiada.Nie wierzyłam,że to własnie on był moim bojownikiem.
-Moge tylko zadać jedno pytanie? - spytałam.
-Tak,Kame?
-Dlaczego każdy z was,po za Tonbo,jest przystojny? Zaczynam się zastanawiać czy Hidan był dla mnie dobrym wyborem.Chociaż z jednej strony dziwnie by to wyglądalo,umówić się na kolację z ogromnym wężem lub rybką akwariową.
-Przejdźmy do rzeczy,Kame.Nie mamy za dużo czasu.
-Dobrze Kasai.Zamieniam sie w słuch.
-Jak dobrze wiesz jesteśmy aktualnie w Zaświatach.To wszystko przez to,że Kyoryu uwolnił się z duszy Yoru jednocześnie niszcząc twoją.Gdy twoja dusza juz nie wytrzymała Kyoryu po prostu ją pochłonął.Jako,że dusze każdego z nas są złączone jednym,małym elementem,spotkaliśmy się w tym samym Nikłym Pokoju.Jest to miejsce,gdzie może trafić tylko jedna dusza.
-A co z Hikisaku? Przecież sam mówiłeś,że one nie trafiają do Zaświatów,a są duszami...
-Mogą przechodzic przez Próźnię,wracając do świata żywych jako małe duszki.Tak jakby przechodzą przez inne wymiary.Ale wracając.Jako,że jestesmy połączeni to trafiliśmy wszyscy tutaj w grupie.
-A pozwolisz,że spytam,dlaczego jesteście w ludzkich formach,jak normalnie widac was jako zwierzęta?
-Tego nikt nie wie.Mozliwe,że z powodu posiadania ludzkich uczuć.
-Ostatnie pytanie...Po co mi to wszystko mówicie skoro i tak już jesteśmy wszyscy martwi...?
Nastała cisza.To była odpowiedź.
-Nigdy już nie zobaczę Akatsuki...nie zobaczę Hidan'a...a wiecie co jest najgorsze? Że teraz będę miała na sumieniu Obito,któremu obiecałam...że przywróce do życia Rin...
Z moich oczu zaczęły lecieć łzy.Chociaz były niewidoczne to dobrze wiedziałam,że spływają po moich nieistniejących już policzkach.
-...do tego świat,który zostanie pożarty przez tego głupiego demona...oni nie dadzą sobie rady...potrzebują naszej pomocy....nie ma żadnego sposobu,żebyśmy tam wrócili? Nic?
-Przykro mi Kame...ale nic nie możemy z tym zrobic. - powiedział Kenryu wpatrując się w podłoge.
-Jesteśmy martwi,pamiętasz? Nie ważne jak bardzo się będziemy starać...martwych do życia nie przywrócisz. - stwierdził Tonbo.Reszta przytaknęła i powoli zaczęła wstawac.Każdy poszedł w swoją stronę,zostawiając mnie i chłopaka od piórek samych.Ten podszedł do mnie i się przytulił.
-Nie martw się Kame-sama.Znajdziemy sposób.
-Tylko jedna osoba mówiłaby tak do mnie...a raczej ogromny wąż.Prawda Jamchi?
-Obiecuję,że znajdę sposób,żeby Kame-sama znów była szczęśliwa.Takie jest moje zadanie,prawda?
-Nie pieprz głupot,Jamchi.Jestes moim przyjacielem,nie służącym.
-...jednak to przykre widzieć Kame-sama smutną.Modlę się,abyśmy szybko wymyślili sposób na pomoc reszcie.
( i tutaj zakończyłabym notkę,ale musze jakos wam wynagrodzić tą dłuuuga nieobecnośc,to notka będzie trochę dluzsza ^^''')
-Zaraz...wtedy jak Kasai mówił o Hikisaku...powiedział,że one potrafią przenosić się do innych wymiarów,prawda?
-Tak,to prawda.
-...przeciez Kuni potrafi sie przenosić do innych wymiarów! Trzeba go znaleść!
-A-ale Kame-sama...!
-Rusz się leniwy pytonie,trzeba znaleść naszą fretkę!

*narrator*

Dwójka biegała po całym Nikłym Pokoju,wołając i szukając Kuni'ego.Po dłuższym czasie zmęczeni padli na niewidzialna podloge.Ni z tąd,ni z owąd pojawil się młody chlopak bardzo podobny do Kasai'ego.
-...Kuni?-spytała Kame wpatrując się w chłopaka.
-No siemka Kame.Jak ci sie podoba nowe mieszkanie?
-Nie pora na gadanie o "mieszkaniu". Masz czakrę?
-Pfff,głupie pytanie.Przecież dusza w większości składa się z czakry.
-Super.Zwołaj resztę! Mam pewien plan.

*po pewnym czasie*

Wszyscy zebrali się przy Kame i Kuni'm.Wiedział już o "planie" i sam twierdził,że może się udac wprowadzić go w życie.
-Słuchajcie! Kame wykombinowała coś,co może nas uwolnić z tego więzienia! - krzyknął Kuni do swoich przyjaciół.
-Przecież nie możemy wrócić do świata żywych.Nawet jesli będziemy mogli wrócić jako dusze to nasze ciała i tak pewnie już dawno zostały zniszczone. - powiedział Kenryu.Reszta potwierdziła jego słowa.
-Ale,ale! Nie zapominajcie,że zawsze mogę zrobic nowe! - odpowiedziala brązowołosa.
-Racja! Przecież Kame ma mozliwość tworzenia nowych istot,w co wchodzą ciała! - zawołał Tonbo,podekscytowany tym,że będzie miał okazje ponownie zobaczyć świat.
-Ale najpierw trzeba się stąd wyrwać.Mówiąc prościej,czas oszukac śmierć! Plan jest taki: ćwierć swojej czakry przekażecie Kuni'emu,który wytworzy portal do naszego świata.Kolejne ćwierć przekażecie mi,abym mogła zrobic wam nowe ciała.Ty też dostaniesz nowe ciało,Yoru.
-Ach,dawno nie miałam ciała,przyzwyczaiłam się do czarnego gluta.
-Zanim zaczniemy mam pytanie do was,faceci.Chcecie być ludźmi czy tak jak wcześniej - zwierzakami?
Mężczyźni spojrzeli po sobie i zaczęli myśleć.
-Mi i Kuni'emu ciał robić nie musisz,sami je zregenerujemy po przybyciu do świata żywych. - powiedział Kasai.
-To jak? Kenryu,Tonbo,Jamchi?
-Ja chcę zostać w postaci zwierzęcia. - powiedział Tonbo. - Nie chcę,żeby każdy śmiał się z mojego wzrostu,wolę zostać w ciele,w którym tyle przeżyłem...
-Ja także chcę zostać zwierzęciem.Z ludźmi mam zbyt dużo przykrych wspomnień. - powiedział Kenryu.
-Ja też,Kame-sama.Jako człowiek nie będę miał dostatecznie dużo siły,żeby cie obronić. - powiedział ostatni z nich,Jamchi.
-Czyli postanowione.Gotowi? Zaczynamy!
Wszyscy zaczęli przekazywać odrobine swojej czakry demonowi.Kuni pomachał dłońmi przed siebie,a z ciemności wyjawił sie portal.Wszyscy szybko do niego wskoczyli.Gdy tylko przejście się zamknęło,większość zaczęła krzyczeć ze szczęścia lub po prostu sie uśmiechać.Ale to nie był koniec.Teraz trzeba było znaleść odpowiedni portal.Gdy wreszcie sie udało pojawili sie w poprzednim świecie - ich domu.Aktualna sytuacja nie wyglądała ciekawie.Niebo bylo pełne kolorowego pyłu,a na ziemi stało monstrum większe od Juubi'ego.
-Kame...chyba się spóźniliśmy.


I jak >:3? Podobało sie ^^? Jeśli tak to sie cieszę ^^ A teraz zapraszam na patologie ^^
No bo wiecie,wcześniej Karaki miała dwóch synów z Dei'em,co nie? Jest od niego młodsza o ok. rok.Minęły dwa lata,Dei miał 21 lata,a Karaki 20.Myu wtedy miała 4,prawda? Czyli urodziła się,gdy nasza dwójka miała ok. 17 lat (Dei) i 16 (Karaki).Niby normalka,co nie? A teraz...najstarszy z jej synów mial ok. 10 lat,co nie? Czyli : 17 - 10 = 7 , 16 - 10 = 6. I teraz zaczyna sie patologia,bo jak się okazuje,Karaki miała z Dei'em pierwsze dziecko w wieku 6 lat,jak nasz blondyn miał 7 XD Ta lekcja przedstawia nie tylko mi,ale także wam,że najpierw trzeba sie DOKŁADNIE zastanowić nad wiekiem postaci zanim wrzucimy ją do opowiadania XD
I na tym zakończymy patologię.Jak tak dokładniej pomyślec to połowa niektórych postaci tez może taką miec XD
Do zobaczenia ludziska ^^

57.Deidara vs Aogara

Siema ludziska :D
Daje wam tę notke,żeby was poinformowac,że nadal zyję ;) Niestety komputer cały czas nie naprawiony,więc ciupam na kompie siostry,która nie pozwala mi pobrać np. GG,więc jedynie moge was poinformowac na waszych blogach ;-;
A teraz taki mały dodatek przed notką.Zostałam nagrodzona przez Marmur Nyanyan i Hyunę-chan czymś o nazwie Versatile Blogger Award.Bardzo wam za to dziękuję ;).Zacznę od 7 faktów dotyczących mnie :P
1.Kocham rysować zszyte ciała,krew,wnętrzności i martwe zwierzęta :3
2.Kasai aktualnie żyje i jest w moim akwarium :D Jeśli będziecie chcieli to dam wam jego zdjęcie :D (nie wiem czy to fakt o mnie,ale cieszcie japy,że mam w domu demona <3)
3.Lubię faworki
4.Mam kapcie w kształcie słoni :I
5.Wierzę w inne wymiary
6.Moim ulubionym przedmiotem jest angielski,a znienawidzonymi fizyka i rosyjski x.X
7.Największym marzeniem mojej osoby jest stworzenie w przyszłości serii komiksów,która będzie jedną z najpopularniejszych na świecie... :)
A teraz osoby,które według mnie zasługują na nagrodę:
Chi-chan
Blond Yuurei Zombie

Więcej osób na to zasługujących nie znam ^^ ( a jeśli znam to tą nagrodę już dostały xP)
To będzie chyba tyle,jeśli o to chodzi :I
Zapraszam na rozdział!

Deidara wzleciał wysoko ponad ziemię goniąc Aogarę.Nie mógł uwierzyć,że jego najważniejsza osoba w życiu zdradziła go.Ulepił małego ptaka,który z zawrotną prędkością doleciał do demona i wybuchnął.Feniks zatrzymał się i odwrócił w stronę blondyna,który już wysłał w stronę Karaki kolejne bomby.Monstrum nagle wystrzeliło ognisty pocisk,który ominął Deidarę i uderzył prosto w Kuni'ego.Blondyn szybko się odwrócił,żeby wesprzeć Demona Snów,jednak to co zobaczył całkowicie go zatkało.Kuni,Kasai,Kenryu i Jamchi zareagowali tak samo.Zaczęli słabnąć,tracić siły i czakrę.Transport Deidary złapał opadającego smoka,który zaczął ryczeć z bólu.Całe pole bitwy zamilkło.Słychać było tylko wrzaski bólu.
-C-co się dzieje!?-wrzasnął Kenryu.
-Znikacie,moi drodzy przyjaciele...
Ziemia zaczęła pękać,a z niej powoli wychodził fioletowy potwór.Zamiast ogonów posiadał sześć szczęk,których zęby niebezpiecznie zgrzytały pod wpływem Kontorium zawartego w ciele potwora.
-Kyoryu....
Każdy z towarzyszów Kame zamilknął.Chwilę potem martwe ciała leżały bezwładnie na ziemi.Członkowie Akatsuki patrzyli ze strachem na Kyoryu,demona,którego pochłonęła dusza Yoru.Demona,który nigdy nie powinien istnieć.Eksperymenty niebezpiecznie rosły,ich ciała się zmieniały,a siła rosła.
-Wszyscy,atak!-krzyknął Obito.Akatsuki zaczęło walczyć z potworami,a tuż za nimi wyłaniał się coraz szybciej Kyoryu.Tylko jedna osoba nie towarzyszyła swoim kompanom na ziemi.Był to Deidara.
-Karaki widzisz coś ty zrobiła?!Przez ciebie wszyscy zginiemy!
Kobieta nie odezwała się.Feniks zaczął strzelać ognistymi kulami w glinianego potwora.Blondyn unikał ataków.Z ogona jego broni wystrzeliło kilka mniejszych kopii,które przyczepiły się do płonących skrzydeł.Demon próbował odczepić figury,jednak bez efektów.
-Zapłacisz za to,co nam zrobiłaś.Katsu!!
Bomby wybuchły,niszcząc lekko skrzydła Feniksa.Z dzioba ogromnego ptaka wyszła Karaki,obok niej stanęła Myu.
-Deidara,ty nie rozumiesz nic a nic!Mam swoje powody,żeby zabijać tą morderczynię!
-Morderczynię?!Co ona ci takiego zrobiła?!
-Pamiętasz moich kochanych synków?Moje maleństwa,które zostały brutalnie zabite?!Ta cholerna Dark Claw,wasza ukochana maskotka,zamordowała moje dzieci!Moje skarby,osoby,po których tęsknię najbardziej!Zrobiłam to dla zemsty,dla moich dzieci!
-Kame nie jest już taka.Zmieniła się na lepsze.Ale nie,ty musiałaś się zemścić za jakieś dwa głupie bachory.Teraz żałuje,że z tobą byłem.
-Jak to byłeś?
-To już koniec Karaki.Między nami nic już nie zakwitnie.Te dzwony bijące w naszych sercach zatrzymały się przez twoją zemstę!
-Nie możesz...!
-Mogę!!! 
Smok,na którym stał Deidara ugryzł Aogarę w szyję,przyczepiając się całym ciałem do ptaka.Glina zaczęła wnikać między ogniste pióra,powodując ciężar dla demona.
-Byłaś moją inspiracją,Karaki.Myślałem,że to ty jesteś prawdziwą sztuką,której nic nie pobije.Jakże ja byłem głupi sądząc tak.Sztuką...
Glina zaczęła nacierać się na skórę pod piórami,wchłaniając do wnętrza ciała demona.
-...jest eksplozja!
Niebo objęły czerwono-pomarańczowe barwy,którym towarzyszył dym.Ogromny wybuch rozstąpił chmury,okazując błękitne niebo.Deidara na glinianej sowie obserwował pozostałości po swojej sztuce.Gdy proch opadł na ziemię,zamiast niego zaczęły pojawiać się różnej maści pyły.Niebieski,czerwony,żółty.
-Co do...?
-Myślisz,że pokonasz mnie czymś takim?!-wrzasnęła Karaki wyłaniając się z tęczowych obłoków.Deidara został przytrzymany biczem,który miała w dłoniach jego własna córka.Była jednak kontrolowana.
-Myu? Co ty tam robisz?!-krzyknęła blondynka widząc swoją córkę.
-Wasza droga Myu zniknęła.Teraz jest Aogara.
-Ty wstrętny demonie...jak mogłeś przejąć kontrolę nad moją córką?!
-Ona jest twoim słabym punktem,Karaki.Miałem już dość tego,w jaki sposób używałaś mojej mocy.Zemsta?Przecież ty tych dzieci nienawidziłaś.Nie lepiej po prostu się przyznać do winy?
-Karaki...?
Deidara spojrzał na swoją byłą.Płakała,starała się nie myśleć o tym,ale doskonale znała prawdę.I wiedziała,że musi ją wyjawić.
-...jedyne na czym mi zależało to była nagroda za głowę Dark Claw.
-Co...?
-Odkąd pojawiły się jej listy gończe i informacje w księdze bingo jedyne czego chciałam,to ją zabić.Dzieci przestały się dla mnie liczyć,jedyne na czym mi zależało to pieniądze.Ale teraz taka nie jestem Deidara! Wciąż cię kocham--!
-Nawet jeśli próbowałaś mnie zabić? Nie rozumiem cię Karaki.Ciebie ani tego potwora.
-Koniec tej gadki.Kyoryu został wypuszczony ze swojego więzienia.Teraz nic was nie uratuje.Mój władca zniszczy życie,nic go nie pokona!
Nagle w kierunku trójki wystrzeliła jedna z fioletowych szczęk Kyoryu.Ciało dziewczynki zniknęło pod cienkimi zębami,jedyne co po niej pozostało to krew spływająca z paszczy.
-Aogara wierzył,że Kyoryu stworzy niebo dla demonów,zabijając całą resztę.Jaki on był naiwny.-stwierdziła Karaki wpatrując się w demona stąpającego powoli po ziemi.-Kyoryu został całkowicie uwolniony.Co teraz będzie?
Deidara nie odezwał się słowem.Niebo zaczęło przyjmować pomarańczową poświatę.Szczęki przyczepione do ogona zostały rozerwane,a z nich wystrzeliła ogromna ognista kula.Dwójka nie zdążyła jej ominąć.
-Deidara...Przepraszam...
Pył czerwonych kolorów ozdobił niebo.Pośród niego na ziemi opadały szczątki dwójki kochanków,którzy zginęli przez głupotę jednego z nich.Obito spojrzał na martwe ciało Deidary.
-Ty debilu...zginąć przez kobietę...?
 

I jak się podobało :D? Czy mi sie wydaje czy przez czas mojej nieobecności zaczęłam pisac gorzej ;-;?
PS: Tęskniłam się za wami,mordy wy moje ;-;

środa, 13 marca 2013

Przerwa na blogu!!!

Witajcie ludziska.
Mam ostatnio dużo złych wiadomości,a oto jedna z nich.Właśnie piszę to z telefonu,ponieważ jedyny dostęp do komputera to jeden w domu mojej koleżanki-sąsiadki.Mój ukochany komputer z wszystkimi ilustracjami do bloga i notkami jest w naprawie,dostanę go za minimum miesiąc.Notki więc nie będzie do końca kwietnia,a nawet dłużej.Druga zła wiadomość.Nie będzie mnie prawie w ogóle na necie.Jedyny kontakt ze mną to wiadomości na deviantarcie (moja nazwa jest w linkach).A teraz może jakieś dobre wiadomości,ok?
Po zakończeniu Kame planuję pisać jednocześnie Inochi no Tsuna i nowego bloga,który nie będzie o tematyce Naruto,a nawet anime lub mangi.Będzie to historia zupełnie nowa i inna,więc jak tylko wszystko będzie cacy to wyślę wam do niego link.Jeśli tylko chcecie możecie robić fanart'y dotyczące moich blogów (jest to odpowiedź na pytanie pewnej anonimowej czytelniczki),więc swoje prace pokazujcie na deviantart lub na moim asku~
To na tyle.Miłego dnia i bardzo przepraszam za moją nieobecność.
Do zobaczenia ludziska :)!

piątek, 15 lutego 2013

56.Bitwa o wszystko *część 1*

Siemka ludziska :D
Cieszę się,że podobała wam się poprzednia notka i że nie była taka masakryczna ._.
Za dużo nie powiem,po prostu zapraszam na kolejny rozdział :D!

Przez najbliższe kilka dni Kame w ogóle nie wychodziła z pokoju.Jedyną osobą,którą wpuszczała był Hidan i jej demony.Resztę ignorowała.Kasai cały czas szukał odpowiedzi na pytanie "Czemu pieczęć zniknęła?I jakim cudem to się stało?".Jednak nie udało mu się jej znaleźć.Najważniejszym pytaniem było "Gdzie one są teraz?".
-Przecież to niemożliwe,żeby same opuściły umysł Kame.Nie dałyby rady!-mówił cały czas bojownik krążąc w kółko w wodzie.
-...a co z tym czymś co nadal tam było?-wspomniała Kame szybko wstając i podchodząc do akwarium.-Wejdź do mojego umysłu Kasai.Może dasz radę się z tym czymś skomunikować.
-Zobaczymy.

*Kasai*(muzyka do tła http://www.youtube.com/watch?v=2yYYicjqMFs)

Pojawiłem się w ciemnoczerwonym korytarzu.Na ziemi leżały łańcuchy wydające ciche brzdęki.Większość była popękana albo zmiażdżona na kawałki.Wokół mnie pojawił się wodny obłok,dzięki któremu mogłem się przemieszczać po pomieszczeniach.Podążałem wzdłuż labiryntu.Im dalej oddalałem się od łańcuchów,których powoli zaczynało wybywać,tym mocniej wyczuwałem silną czakrę.Na pewno nie należała do Yoru i jej cielesnej formy.
Nagle cały pokój zaczął się trząść.Ściany przewracały się na podłogę odsłaniając ogromną salę zapełnioną krwią i wgłębieniami.Wszystko oplatane było przez czerwony dym.Od razu było widać,że odbyła się tu potężna bitwa.Przez pomieszczenie wyrwał się ogromny ryk.Podleciałem bliżej,a to co zobaczyłem zaskoczyło mnie ogromnie.
-Kasai,co robisz tutaj?Powinieneś z Kuni'm żyć w czasach przyszłościowych.
-To samo pytanie chciałbym zadać tobie,Kyoryu.
-Ja już byłem zawsze tu.Jak Mikaro Katanari-jako Yoru przez was nazywana- przybyła,zainfekować ją postanowiłem.
-Nienawidzę tego twojego akcentu.Czego chcesz?Gdzie jest Yoru i Kurokasumi?!
-Walkę odbyłem z nimi.Oczywiście przegrały trafiając do zaświatów.Teraz władcą ja jestem i zainfekuję dziewczynę mocą moją.
-Nie pozwolę na to.Z pomocą dziesięcioogoniastego wyrzucimy cię stąd!
-Pytanie tylko,czy zatrzymacie mnie z Kontorium w krwi mej,która się rozsiewa przez dziewczyny układ krwionośny.
-Nie wiesz co robisz!To przecież zniszczy cały świat!
-I tak ja zginąć nie mogę,jako,że istotą nieśmiertelną jestem.
-Nikt nie jest nieśmiertelny,na każdego jest sposób!
-Gadania koniec!Opuść królestwo me,inaczej dusze kolejną do zaświatów wyślę!
-Wiedz jedno.Zatrzymam cię,nawet jeśli będę musiał poświęcić życie!

*narrator*

Kasai wrócił do świata prawdziwego.
-I co?-spytała Kame.
-Mam złe wiadomości.Polecam ci słuchać uważnie i nie daj się ponieść emocjom,to tylko pogorszy naszą sytuację.
-Dobra...co to za wiadomości?
-Najgorsze zostawię lepiej na koniec.Pierwsze to to,że twoje ciało ma coraz mniej czasu.W twoim układzie krwionośnym zagnieździły się geny demona o nazwie Kyoryu.Pilnuje twojego umysłu,coraz bardziej go niszcząc.
-Ale co on w mojej głowie robi?
-Kontorium widać dotknęło Yoru,przez co demon,którego pochłonęła jej dusza,uwolnił się.A teraz najgorsza wiadomość.
-...?
-...Yoru i Kurokasumi próbowały zatrzymać Kyoryu przed dalszą infekcją,jednak...nie udało im się.
-I co w tym takiego złego?
-...zginęły...
-...co?CO?!DLACZEGO!?
-Uspokój się Kame!Kyoryu tylko czeka,aż wybuchniesz.Wtedy jego krew szybciej dotrze do każdej części twojego ciała.
-...jakim cudem umarły?Przecież ich nie dało się zabić.
-Kyoryu jest specyficznym demonem.Poza tym Yoru korzystała dotychczas z jego czakry.Gdy ten bydlak odłączył się za pomocą Kontorium,Yoru tym samym straciła całą siłę.
-Wytłumacz mi Kasai.Wytłumacz...dlaczego nasi przyjaciele musieli zginąć z mojego powodu?Chroniąc mnie...?
-Bo byli twoją rodziną.My nadal nią jesteśmy.A rodzina chroni siebie nawzajem,nie ważne za jaką cenę.
-...to dlaczego ja nie potrafiłam obronić ich...?
Do drzwi zaczął się dobijać Obito.
-Kame,kiedy zaczynamy?Siedzisz tu już cztery dni!
-Kasai?-Kame spojrzała na swojego kompana.Do dwójki dobiegł Kuni siadając dziewczynie na głowie.
-Nie martw się Kame.Wyciągniemy z ciebie tą cholerę.-stwierdził bojownik.Brązowowłosa uśmiechnęła się i przybliżyła ręce z zamiarem wzięcia go.Woda z akwarium zaczęła lewitować,formując się w obłok.W nim znajdował się Kasai.
-Mam swój własny sposób na transport.-powiedział Kasai.Wreszcie przyjaciele wyszli z pokoju ruszając z Uchiha do sali pieczętującej.Gdy byli na miejscu Kame zauważyła ciało Naruto oraz Killer Bee leżące obok siebie na podłodze.
-Gotowa?-spytał lider Akatsuki.Kame przytaknęła i stanęła kilka metrów od ciał.Na palcach posągu znajdowali się wszyscy członkowie organizacji poza Myu i Karaki,które siedziały przy ścianie i obserwowały brązowowłosą.
-Mamusiu,kiedy zaczynamy?-spytała dziewczynka przytulając się do ręki blondynki.
-Musimy jeszcze trochę poczekać skarbie.Jeszcze trochę,a wreszcie zemścimy się za śmierć twoich braciszków.Bądź gotowa Dark Claw.Twój koniec jest bliski.
Pein jednocześnie z Obito wykonali pieczęcie.Z ust posągu wystrzeliły błękitne głowy smoków,które pochłonęły jinchuuriki.Uformowały się w kulę i zaczęły wysysać demony z ciał.Kame wskoczyła na głowę posągu i wykonała potrzebne pieczęcie,których nauczyła jej Yoru jeszcze na treningu.
-Sutakoru : Ao Sukuroru!
W rękach dziewczyny pojawił się błękitny zwój.Właśnie w nim zostanie zapieczętowany Kyoryu z całym Kontorium i czakrą dziesięcioogoniastego.
-Teraz tylko czekać.-powiedział do siebie cicho Kuni.Hidan spojrzał na swoją ukochaną i uśmiechnął się do niej,jakby chciał powiedzieć "Wszystko będzie dobrze.Kocham cię".Od razu poprawił to jej humor.
Karaki wyciągnęła z kieszeni małą piszczałkę w kształcie ptaka.Przyłożyła ją do ust i z całej siły dmuchnęła.Wszystko nagle zamilkło.
-Karaki-chan?Czemu to zrobiłaś?-spytał po chwili Deidara.W głowie Kame nagle zaczął wrzeszczeć ten sam głos co wcześniej.
-O nie....! Kasai,to ten demon!-krzyknęła trzymając się za głowę.Coraz bardziej robiło się jej słabo,natomiast demon był coraz głośniej słyszalny.Oznaczało to,że zaczął przedzierać się do wyjścia z labiryntu.
-Karaki,coś ty znów zrobiła?!-wrzasnął Obito.Czakra ośmio i dziewięcioogoniastych zaczęła dziwnie pulsować.Z posągu nagle wystrzeliły wszystkie dotychczas zebrane demony,łącząc swoje ciała w jedno.Akatsuki zaczęło uciekać,zostawiając wszystko za sobą.Karaki tylko siedziała z Myu i uśmiechała się.
-Masz za swoje Dark Claw!Obyś zginęła wolno i boleśnie!!!!-wrzasnęła.Jej ciało zaczęło przybierać formę feniksa.Natomiast jej córka wykonała pieczęcie i przywołała takiego samego,ale mniejszego.Obie wyleciały z budynku podpalając wszystko na swojej drodze.
Reszta była na zewnątrz.Obserwowali jak z podziemi wychodził potwór,którego nikt nie da rady pokonać.To był właśnie on.
-Juubi...wszyscy,przygotować się do walki!Kame,przygotuj zwój!To nie jest zwykła walka z demonem.Tym razem to walka o życie!Jeśli ją przegramy,wszyscy zginiemy!Jesteście gotowi?!
-Hai!-odkrzyknęli obecni.
-Karaki,ty zdradziecka suko...!-wrzasnął Deidara.Wytworzył ogromnego smoka z gliny i poszybował w kierunku Aogary-ognistego demona.Było wiadomo,że to będzie jego walka.Kame wskoczyła na Kuni'ego.
-Gdzie ty lecisz?!-wrzasnął Uchiha zauważając uniesionego w powietrzu smoka.
-Będziemy atakować tego dziada z góry.Może uda nam się go trochę ogłuszyć!-odpowiedziała dziewczyna.Kuni z pełną prędkością wzleciał nad ciało Juubi'ego.Było ono białe z licznymi szarymi paskami.Jego twarz miała jedno oko podobne do sharingan'a,a paszcza miała krzywe,ale liczne zęby.
-Kuni,nieważne co się z nami stanie,chcę abyś wiedział,że jesteś najbardziej zajebistym kumplem,jakiego w życiu miałam.
-Nawzajem Kame.A teraz idź im pomóc!Ja trochę się pobawię z tym monstrum.
Kasai obserwował całego demona z każdej strony.Nagle usłyszał liczne warknięcia i szybko wytworzył wodną tarczę,chroniąc siebie i połowę Akatsuki przed zielonym laserem.Przed nimi stało 139 eksperymentów Gurin'a.Każdy z nich wyglądał na jeszcze silniejszego.
-Ja,Pein i Kame bierzemy się za Juubi'ego.Reszta ma zabić te stworzenia,a potem nam pomóc!-rozkazał Obito.Akatsuki ruszyli do walki z potworami.Mężczyźni zaczęli skakać po drzewach wyżej i wyżej,aż wreszcie dotarli do ciała Juubi'ego.Wskoczyli mu na plecy i zaczęli wykonywać pieczęcie.Kame zeskoczyła z Kuni'ego,który wzleciał wysoko w powietrze.Zaczął zbierać czakrę,która formowała się w kulę.Z jego pyska wystrzelił laser,prosto wycelowany w stronę oka dziesięcioogoniastego.Po oberwaniu w czuły punkt potwór zatrzymał się i zaczął szukać smoka,jednak ten był za szybki.
Tymczasem Kame,Obito i Pein przygotowywali się do zapieczętowania potwora w Uchiha,a jego czakrę w Kame.Błękitny zwój zaczął wystrzeliwać niebieskie pociski,które owijały dwójkę wybranych.
-Kame,gotowa?-spytał.
-Zawsze i wszędzie.Oby to zadziałało.
Pein wykonał ostatnią pieczęć.Pociski zaczęły wbijać się w ich ciała i ciało Juubi'ego.Nagle cały demon zniknął w jednym z świateł,które podzieliło się na pół.Jedna połówka miała ciało,druga moc.Obie wstrzeliły z serca dwójki,pieczętując tam części potwora.
-Czy...się udało?-spytał Pein podtrzymując ich osłabione ciała.
Kasai nagle poczuł tą samą moc co w umyśle Kame.Szybko poleciał do trójki i odepchnął od rudego dziewczynę.
-Kasai,co ty robisz!?-wrzasnęli mężczyźni.Kame nagle zaczęła kaszleć krwią.
-Czakra nie zadziałała...tylko wzmocniła Kontorium!!!-powiedział głośno Kasai.
-Co mamy teraz robić?-spytał Obito.Ciało dziewczyny zaczęło być powoli pochłaniane przez ciemny fiolet.
-Kyoryu zainfekował ją całą.Ona zginie...a świat zostanie zgładzony.
-Trzeba to powstrzymać!!
-Jest jeszcze jedna szansa na przeżycie.Co prawda miałem odłożyć walki z demonami w kąt,ale widać nie mam wyboru.Kuni!
-Tak Kasai?-odpowiedział smok podlatując.
-Przywołaj Kenryu i Jamchi'ego.Przydadzą nam się.
-A co z tobą?
-Ja zajmę się Kyoryu.
-Ale po co nam ta dwójka?-spytał Pein.
-Jak Kyoryu się uwolni,Kontorium wzmocni eksperymenty na maksa.Będą prawie nieśmiertelne!Waszym zadaniem będzie zatrzymanie ich razem z naszymi towarzyszami.Jeśli zbliżą się do Kyoryu,będzie koniec gry.Przegramy wtedy tą walkę.Karaki dodatkowo może nam przeszkadzać,więc Deidara też potrzebuje pomocy.Kuni,masz mu dać wsparcie z twojej strony!Nie spierzmy tego inaczej wszystko przepadnie.Zróbmy to dla świata,a co najważniejsze dla Kame!
-W takim razie czas zacząć Bitwę o Wszystko!

Podobało wam się :D?Wiem,że wam się podobało,bo mi się tak bardzo podoba,że nawet nie wierzę,że sama to napisałam XD.Będzie to podzielone na części,bo po co pisać jeden rozdział wielkości czterech?
Do zobaczenia ludziska :D

czwartek, 14 lutego 2013

55."Pieczęć...zniknęła..."

Siemka ludziska :)
Jestem chora,okropnie chora,a zaczęły mi się ferie T^T.Do bani :/.Dlatego od razu mówię,jeśli rozdział nie będzie wam się podobał to przez moją chorobę.
Notkę dedykuję Blond Yuurei Zombie,żeby nie miała tej masakrycznej depresji.Kobieto,ty rysujesz lepiej ode mnie!Twoje rysunki są świetne :3!(wiem,jestem leniwcem leniwym i dopiero teraz przeczytałam post na twoim blogu =_=''')
A teraz zapraszam na rozdział.

Dwójka z Akatsuki zabijała każdą napotkaną osobę,pokazując swoje prawdziwe oblicze.ANBU nie mogli ich powstrzymać,kończąc jak reszta-martwi.Ludzie uciekali i chowali się przed nadchodzącymi posłańcami śmierci.Hidan wykańczał ich rytuałami,a Kame w postaci Kurokasumi bezlitośnie rozrywała swoje ofiary na strzępy.Zupełnie jak potwory-myśleli ludzie.Tak w ich oczach wyglądało całe Akatsuki.Reszta grupy kierowała się w stronę morderców mijając krwawą ścieżkę i słysząc krzyki bólu oraz rozpaczy.Karaki trzymała nieprzytomnego Naruto,przekazując mieszkańcom wioski,że Akatsuki wygrało tą rundę.
-Hidan,Kame,przestańcie mordować ludzi i ruszcie się!-zawołał do pary Kisame.Ci na chwilę się zatrzymali,doskakując do swoich przyjaciół.Oczy wszystkich zatrzymały się na Kame,która w między czasie przybierała swoją normalną postać.
-No co?-spytała zauważając spojrzenia przyjaciół.
-Co to było?-spytał Deidara.
-Jedna z rzeczy,których nauczyłam się na treningu.Nazywa się Kurokasumi,jak mi podpadniecie to rozpruję wam flaki właśnie w tej formie.
-Brzmi fajnie.-powiedzieli równocześnie Hidan i Kisame.Chwilę jeszcze pogadali,po czym ruszyli w kierunku bazy.Kame siedziała na Kuni'm głęboko rozmyślając nad Karaki.
-Myślisz,że odpuści?-spytała dziewczyna.
-Zabiłaś jej dziecko,ja na jej miejscu robił wszystko,aby zrobić z tobą to samo.
-Pocieszyłeś mnie....
-Przynajmniej jestem szczery.
-I to w tobie cenię.Lądujemy.
-Co?Po co?Co z resztą?
-Kuni ląduj,szybko!
Demon od razu zareagował.Gdyby nie posłuchał brązowowłosej zostałby wysadzony w powietrze.Dziewczyna spojrzała na miejsce ataku.Znajdował się tam teraz ptak Deidary,a na nim Karaki.
-Ona chciała nas...
-Mówiłem Kame.Ona zrobi wszystko,żeby cię zabić.Wszystko.
Blondynkę oplotły nagle czarne nici.Na jej transport wskoczył Kakuzu.Zaczął na nią krzyczeć,lecz Kame nic nie słyszała,byli za daleko.Nagle przez jej umysł rozdarł się okropny wrzask.Chwyciła się za głowę i próbowała uspokoić myśli,a co najważniejsze-Kurokasumi.
-Kame,opuść swój umysł!-wrzasnął nagle Kasai,który nagle pojawił się obok.
-N-nie potrafię.Coś mnie tam trzyma!!
Dziewczyna nie wytrzymała.Z jej ust wyrwał się potężny ryk.
-J...jak to..?Proces miał się przecież zacząć za półtora roku!-powiedział zdenerwowany bojownik.-Kuni,bierzemy ją do Akatsuki i to natychmiast!
-Się robi!-odrzekł smok.Chwile później lecieli jak najszybciej w stronę bazy.Po drodze minęli resztę drużyny.Kasai przez chwilę zobaczył uśmiech na twarzy kochanki Deidary,co w ogóle go nie zdziwiło.
-Kuni,ile jeszcze?!
-Uspokój się!Jakaś godzina drogi o ile nie więcej.
-Kame trzymaj się.

*Kame*

Znajdowałam się na tym samym korytarzu co zawsze.Zdziwiła mnie jednak pewna rzecz,której nie było.A właściwie pewnej osoby.
-...Yoru?
Po korytarzu rozniosło się tylko echo.To trochę dziwne,przecież jak nie Yoru to Kurokasumi powinna tutaj siedzieć.Ruszyłam dalej wzdłuż pokoju,w którym kiedyś była przywiązana moja demono-podobna istotka.Łańcuchy leżały na ziemi cicho,bez swojego typowego brzdękania.Zupełnie jakby ich walka na miecze zakończyła się porażką(jeśli ktoś nie pamięta,łańcuchy wydawały dźwięk typowy przy walkach katanami).Podniosłam jeden i przybliżyłam do niego ucho.Metal zaczął szeptać różne słowa.Wszystko po kolei pokładałam w głowie i odłożyłam go na miejsce.
-Co tu się dzieje do cholery?
Nagle wszystkie łańcuchy zaczęły z powrotem brzdękać,tym razem silniej i głośniej.Coś się zbliżało,tego byłam pewna.Pokój zaczął się trząść.Ściany zaczęły pękać,po czym przewracały się odsłaniając dalsze zakątki labiryntu.
-To nie jest Kurokasumi...!
-Zgadza się,ale za to jest ktoś lepszy.Dobranoc Kame-chan.

*narrator*

Dziewczyna gwałtownie podniosła się do pionu,budząc się ze snu.Z powrotem położyła głowę na poduszkach.Była w swoim pokoju.Zauważyła,że obok jej łóżka siedział Sasori,Kuni,Kasai(w akwarium) i Hidan.
-Co?Gdzie?Jak?-zaczęła wypytywać Kame.
-Po pierwsze uspokój się.Po drugie straciłaś przytomność tuż po tym jak tu dotarłaś.Jesteś na coś chora?-spytał lalkarz.
-Nie...Nie,nie jestem.Ale miałam coś w stylu snu.Właśnie!
Brązowowłosa wyskoczyła z łóżka i pobiegła w stronę łazienki.Zamknęła drzwi i zdjęła koszulę.Powoli zbliżała się do lustra wiszącego na ścianie obok umywalki.
-Nie chce,żeby to była prawda.Proszę,niech się okaże,że to był tylko zły sen.
Wzięła mniejsze lusterko i trzymała przed sobą.Plecami odwróciła się do większego,aby zobaczyć to co chciała.Lusterko upadło na podłogę,rozbijając się.Do drzwi zaczęli dobijać się chłopacy.
-Kame,co się tam dzieje?!-krzyczał Sasori.
-Czy ty się tniesz?!-wrzasnął zmartwiony na maksa Hidan.
-Nie...nie...nie,nie,nie,NIE!!!
Kame zaczęła uderzać w podłogę pięściami,raniąc się leżącym tam szkłem.W jej oczach zbierały się łzy,a sama chciała krzyczeć.Zastąpiło to jednak łkanie i cicho wypowiadane "nie".Dwójka nie wytrzymała i wyważyli drzwi.Gdy tylko zobaczyli ją klękającą na podłodze z rannymi dłońmi,zareagowali natychmiast.Kuni także.
-Kame,co się z tobą dzieje?-spytał łasic siadając obok swojej władczyni,samym wzrokiem odpychając od niej członków Akatsuki.
-Yoru...i Kurokasumi...
-Co z nimi?
-Ich..i-ch...nie ma!!
-To nie prawda.Przecież są w tobie zapieczętowane,nie mogą tak po prostu zniknąć.
-Kuni...pieczęć...
-Co z pieczęcią...?
-Pieczęć...zniknęła...

Co się stało z Yoru i Kurokasumi?Dlaczego pieczęć w tajemniczy sposób zniknęła?Kto w takim razie był w umyśle Kame?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale :D
Do zobaczenia ludziska :D!

piątek, 8 lutego 2013

54.Atak na Konoha-gakure

Dla moich ukochanych komentatorów,którzy wspierali i wspierają mnie swoimi komentarzami.
(jeśli źle narysowałam waszą postać to bardzo przepraszam T^T)

Cześć ludziska :D
Cieszę się,że pod poprzednią notką dużo osób napisało "gofry".Ja wam kurde pierdzielę o gofrach,a wy tu po rozdział przyszliście!

Konoha była coraz bliżej.Wszyscy byli gotowi na walkę z Lisem o dziewięciu ogonach.
-No to jaki jest plan?-spytał Deidara,gdy jego ptaki i Kuni wylądowali na ziemi.
-Nie mamy.-odpowiedziała Kame.
-No to jak masz zamiar pokonać Kyuubi'ego?-spytał Kisame opierając się o Samehadę.
-Normalnie.Nie potrzeba nam żadnego planu,wystarczy tylko zwabić Uzumaki'ego i złapać.-powiedział Hidan.Kame tylko potwierdziła jego słowa potaknięciem.
-A co zrobimy z Myu?Ona nie może walczyć!-krzyknęła Karaki.Kame zaliczyła facepalm'a.
-No to po jaką cholerę brałaś ją ze sobą!?Niech mnie ktoś trzyma,bo zaraz kogoś zabiję...
-Spokojnie Kame,pozabijasz sobie jak wrócimy.Chociaż ja też mam coraz większą ochotę po prostu zabić tego dzieciaka tu i teraz.-stwierdził Kisame złośliwie uśmiechając się do Karaki i Deidary.
-Przestańcie wreszcie sobie dogadywać i ruszcie dupy,bo nigdy nie złapiemy demona.-zawołał Kakuzu oddalony kilka metrów od reszty grupy.
-Ty lepiej nadajesz się na lidera tej drużyny,Kakuzu.Wolałbym chyba wrócić się do drugiej,jeśli Kame nadal by kierowała tą.-powiedział Deidara zakładając ręce na ramionach swojej kochanki.
-Z każdą sekundą coraz bardziej was nie lubię.
-Ja też.
-I ja.
-Zamknijcie się wreszcie.-powiedział materialista przywołując wszystkich do porządku.Gdy cała drużyna wzięła się w garść Deidara posłał małe ważki z gliny,aby odkryły gdzie jest Dziewięcioogoniasty.Owady po chwili wróciły i zniknęły w dymie.
-Znajduje się u Hokage.Najlepiej byłoby go po prostu złapać.Ktoś ze mną?
Wszyscy podnieśli ręce do góry,poza Kame i Hidanem,którzy gdzieś zniknęli.Na czołach zebranych zaczęły niebezpiecznie pulsować żyłki.
-...no to po naszym planie.-stwierdziła Karaki.-Oni zawsze robią wszystko po swojemu?
-Niestety tak...ale przynajmniej mamy pewność,że odkurzą trochę w tej wiosce.
-W jaki sposób odkurzą,Kakuzu?
-Znam tą dwójkę dość długo i śmiało mogę stwierdzić,że ani Kame,ani Hidan nigdy nie zawiedli naszej organizacji.Są najbardziej "agresywni",ale jednocześnie najlepsi jeśli chodzi o zabijanie.Zostawmy im rozróbę,my idziemy po demona.

*tymczasem u Hidana i Kame*

Wioska trwała w wielkim szoku i przerażeniu.Dwóch członków Akatsuki - Kame,znana jako Dark Claw oraz nieśmiertelny jashinista Hidan-właśnie rozpoczęło łowy.ANBU próbowali zatrzymać wrogów,lecz polegli.
-Jak ja czekałam na ten moment,aby wreszcie pomordować większą ilość ludzi.-stwierdziła Kame z szaleńczym uśmiechem na twarzy.
-Jashin-sama będzie szczęśliwy z tych wspaniałych zbiorów.Może byś pokazała czego nauczyłaś się przez ten rok?
-Nie ma sprawy.Tylko się nie przestrasz.
-Ja mam się przestraszyć?Wolne żarty.
-Jeszcze zobaczymy.
Dziewczyna zmieniła się w Kurokasumi,co jednak spowodowało u siwowłosego lekki szok.
-Jasna cholera!
-I co?Na pewno się "nie przestraszyłeś"?
-...szczerze,nie spodziewałem się takiej zmiany.
-Surprise.
-Co?
-A no tak,zapomniałam,że nie znacie tutaj angielskiego.
-Czego?
-Taki język,nie będę ci teraz mówić.Mniej gadania,więcej rzeźni.
Tymczasem Kakuzu,Kisame,Karaki,Deidara i Myu(która cały czas milczała jak grób)wykorzystali sytuację i dostali się do budynku administracyjnego.Doskonale wyczuwali czakrę Kyuubi'ego,w końcu był to najsilniejszy z wszystkich ogoniastych demonów.
-Uwaga!-krzyknął Kisame.Grupa odskoczyła do tyłu,zauważając stojącą w pyle zniszczonej ściany postać.
-Naruto,będziesz to naprawiał!-wrzasnęła Tsunade podchodząc do blondyna i uderzając go w głowę.
-Babciu Tsunade,nie denerwuj się tak.Popatrz kto tutaj jest,można powiedzieć,że to ich wina,że zniszczyłem tą przepiękną ścianę w twoim gabinecie.
-Czego tutaj chcecie,Akatsuki?!-wrzasnęła piersiasta kobieta.
-Karaki-chan teraz!!-krzyknął blondyn do swojej kochanki.Ta utworzyła kilka pieczęci,a z jej ręki wystrzelił wąż stworzony z czakry.Oplątał jinchuuriki i wyssał całą jego moc.Blondyn stracił przytomność,a gad rzucił go w objęcia Karaki,znikając.
-Misja wykonana,teraz tylko złapać Kame oraz Hidana i spadamy stąd!-krzyknął Deidara.Rzucił w stronę Hokage małe gliniane pajączki.Figurki wybuchły,dając szansę na ucieczkę drużynie.

Wiem,rozdział troszeczkę krótszy,ale obiecuję,że następny będzie dłuższy.Mam chociaż nadzieję,że wam się podobało <:3.A pytanie takie,kto będzie mieć teraz ferie?Bo mi się dopiero zaczynają >:D
Do zobaczenia ludziska :D